Polska będzie jednym z organizatorów tegorocznych mistrzostw świata siatkarzy, które pierwotnie miały odbyć się w Rosji. – Stoczyliśmy bardzo dużą rywalizację z krajami, które złożyły bardziej atrakcyjne finansowo oferty – mówi o kulisach negocjacji z FIVB minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.
W czwartkowe przedpołudnie minister Bortniczuk oraz premier Mateusz Morawiecki i prezes PZPS Sebastian Świderski wspólnie ogłosili, że Polska będzie obok Słowenii jednym z dwóch lub trzech organizatorów tegorocznych mistrzostw świata siatkarzy. Turniej pierwotnie miał się odbyć w Rosji, ale po zbrojnej agresji putinowskich wojsk na Ukrainę, FIVB odebrała Rosjanom imprezę. Polska federacja długo zabiegała o jej przejęcie.
– W stałym kontakcie z FIVB jesteśmy niemalże od pierwszego dnia konfliktu na Ukrainie. To wtedy wyraziłem gotowość do tego, by Polska przejęła organizację imprezy od Rosjan – właśnie po to, by kibice, siatkarze i światowy sport nie był ofiarą tego, czego dopuszcza się Putin na Ukrainie, ale żeby tylko Rosjanie poczuli tę odpowiedzialność – mówi Bortniczuk w rozmowie z TVP Sport.
– Nawoływanie do sankcji to jednak nie wszystko, ale trzeba też pokazać alternatywy – i my je pokazaliśmy. Pokazaliśmy, że w tak strażackich terminach jesteśmy w stanie przejąć tę imprezę i dobrze ją zorganizować. Na etapie negocjacji przekonaliśmy do tego FIVB i ostatecznie kilka godzin temu podpisaliśmy wiążące dokumenty – dodaje.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polska, Słowenia i...? Będzie trzeci gospodarz mistrzostw świata siatkarzy?
Wraz z Polską jednym z współorganizatorów będzie Słowenia. – Zaproponowaliśmy Słoweńcom, by zorganizowali tę imprezę razem z nami. Słoweńcy kochają siatkówkę. Sprawdzili dostępność obiektów w swoim kraju i dziś powinniśmy im podziękować, że zgodzili się do nas dołączyć – stwierdza Bortniczuk.
Następne
Rywalizacja o organizację mistrzostw była jednak spora – polsko-słoweńska kandydatura nie była jedyną. – To była bardzo duża rywalizacja i brały w niej udział nie tylko kraje europejskie – to były też kraje arabskie i azjatyckie, które złożyły z perspektywy finansów bardzo atrakcyjne oferty, ale z perspektywy kibicowskiej i rozwoju siatkówki zdecydowanie mniej atrakcyjne niż ta nasza. Myślę, że to wszystko zaważyło na tym, że ta impreza odbędzie się w Polsce – podsumowuje.
W Polsce rozegrana zostanie najważniejsza część turnieju: dwa mecze 1/8 finału, dwa ćwierćfinały, oba spotkania półfinałowe oraz te o medale, czyli finał i mecz o 3. miejsce. Nad Wisłą toczyć się też będzie rywalizacja w dwóch grupach, w tym tej z reprezentacją Polski. – O drugiej grupie poinformujemy w najbliższych dniach – mówi Świderski.
– Przed nami wielkie wyzwanie. Tą największą trudnością jest czas. Pamiętajmy, że do turnieju zostało kilka miesięcy, a to przecież największa impreza siatkarska w tym roku. Dodatkowo przecież w Polsce odbędą się też mistrzostwa świata kobiet. Naprawdę, sporo pracy przed nami – dodaje prezes PZPS.
Sporo pracy czeka też polskich siatkarzy, którzy wystąpią na mistrzostwach pod wodzą nowego trenera, Nikoli Grbicia. – Rzeczywiście, trener również ma mało czasu, natomiast zawodnicy są na tyle doświadczeni, że widać po nich zaangażowanie i chęć rozpoczęcia współpracy. Wydaje mi się, że chemia szybko się pojawi. Wierzę, że Nikola da sobie radę, bo zna tych chłopaków i z wieloma pracował – stwierdza Świderski.
POLECAMY: Mamy MŚ, a co z formą Polaków? "Możemy o tym podyskutować"
To, w których polskich miastach rozegrane zostaną mecze mistrzostw nie jest jeszcze pewne. – Prowadzimy w tej sprawie rozmowy – mówią Bortniczuk i Świderski. Mistrzostwa wystartują 26 sierpnia i potrwają do 11 września. Polacy bronią tytułu wywalczonego przed czterema laty.
Następne